łasuchy

częste pytanie - a co u ciebie? (nie)delikatne zachęcenie do zwierzeń, najczęściej poprzedzone litanią skarg i zażaleń własnych. oczekiwanie rewanżu. taka społeczna bulimia. jeśli mamy do czynienia z dialogiem, kolejność jest następująca: wymiot nr 1 po czym wymiot nr 2 i tak aż do skutku. pytanie tylko do jakiego?
gdy obserwuje się takich "partnerów" owej "rozmowy" można odnieść wrażenie, że każdy z nich rozmawia sam ze sobą. zabawne "mówisz sobie do mnie", bądź "na mnie". wydaje się, że Dukaj wykazał się tutaj niebywałą intuicją pisząc o tele-konfesjach. dzwoni się w takim przypadku pod nieznany numer i wyrzuca wszystko co przeszkadza w trawieniu. ważne, że po drugiej stronie ktoś słucha. szkoda tylko, że słucha po nic.
z całym szacunkiem dla emocji, przeżyć i doświadczeń Drugiego, czasami męczy mnie bycie śmietnikiem. zwłaszcza, kiedy "rozmówca" wstydząc się popełnionego właśnie czynu unika mnie następnie i udaje, że posprzątałam tak dobrze, iż można powiedzieć, że niczego nie było. i rację ma tutaj r., że unika takich kompulsywnych spowiedzi. tylko, że mnie to nie wystarcza. kojarzy mnie się to ze zwrotem na pięcie i strategicznym truchtem. a treści niedotrawione i tak cię dopadną. tylko po co.
człowiek to przedstawiciel gatunku, który trudni się zbieractwem. gromadzimy różnorakie dobra, inwentaryzujemy je, a następnie eksponujemy. no i dobrze, tylko dlaczego potem to niekotrolowane wyrzucanie?
wniosek z tego taki, że dobra są po to, by na nie narzekać. wszystko inne zaś, albo je namnaża, albo hamuje ich przyrost (dajmy na to pogoda).
no więc, co u ciebie?

Komentarze

Popularne posty