ptaśki

schizofrenia wydaje się być bardzo "nośną" chorobą, a filmową już na pewno. tajemnicza, nieprzenikniona, królewska. piękny umysł. abstrakcja. frapujące systemy urojeń. dziwny, magiczny język. i te głosy, cały tłum, całe mnóstwo ludzi, jak mówi bohaterka Fitzgeralda. 

choroba tak królewska jak królewskie jej interpretacje. brak imienia ojca, podwójne wiązanie, gra w szachy, chłód i dystans. wśród tego wszystkiego jeden biedny pionek błąkający się z odłoniętym tyłkiem po oddziale psychiatrycznym, mamrotający coś pod nosem, nieufny, roztrzaskany. 

a i owszem, bywa zabawnie. zdarzają się spadkobiercy fortuny, wynalazcy telewizora, hipnotyzerzy, apostołowie i baronowie. czasami wszystko w jednym. cudowne rozmnożenie idei i tożsamości. pionek, któremu wydaje się, że jest królową, który jest królową. samozwańczą.

Foucault pisał, że choroba psychiczna zajęła swojego czasu miejsce trądu. przejęła jego funkcje społeczne i tak jak on, zawładnęła masową wyobraźnią, stając się panią lęku, ale też i władzy. stając się chorobą wykluczenia, zamknięcia, oddzielenia, ubezwłasnowolnienia. 

jednak to zamknięcie, oddzielenia chyba paradoksalnie wprowadza pewien relatywizm. oddział szpitalny, pacjenci i białe fartuchy, które bynajmniej nie czują się jak u siebie. i kto tu jest chory? pacjent, który twierdzi, że jest w więzieniu, czy biały fartuch, który udaje, że za chwilę coś zrobi, coś się stanie, coś wreszcie nastąpi, dobrze wiedząc, że wciska kit prosto w oczy i co z tego, że one nie widzą.

gdy rozmawiam ze schizofrenikiem, nie jestem pewna, kto tu jest tym wykluczonym - on, który zrezygnował z rzeczy, które zajmują mnie jako członka społeczeństwa, czy ja, która nie mam do niego dostępu, do świata, którego tak zazdrośnie strzeże.  kiedy z nim rozmawiam, wiem, że go nie rozumiem, że sobie tego nie wyobrażę, choćbym nie wiadomo ile się naczytała i naoglądała. i wplątuję się w grę słów nieoznaczonych, myśli poronionych, chybionych historii. szalonego slalomu nadmiaru i niedostatku spod którego kłuje ból twarzy przycupniętych, nastroszonych. ciał zameldowanych tymczasowo, w stanie surowym, nie otynkowanych, które na dotyk reagują jak na kontakt z obcym. dziwią się mu jak ja tym ptaśkom. i tak obserwujemy siebie. po trochu.



Komentarze

Popularne posty