geometrie pragnień

Literatura science fiction wydaje się czymś na kształt medium ludzkich dążeń i pragnień. Brnę w niej powoli i odnoszę wrażenie, że to jakaś zbrutalizowana utopia tworzona jakby z sarkastycznym półuśmiechem, zrodzona z lęku i przemożnego pragnienia tak nieodzownie powiązanych z przyszłością.

Jednym z paradoksów życia jest fakt, iż mordercze tempo świata, zostało nie tylko przez ludzi wykreowane, ale również wymarzone. Postęp cywilizacyjny jest tylko „potwierdzeniem i urzeczywistnieniem tego, co ludzie antycypowali w marzeniach, które nie były ani szalone, ani daremne”, jak pisze Arendt. Tekst science fiction wydaje się zatem testować możliwe wizje, staje się czymś na kształt programu symulującego rzeczywistość. Jest próbą transponowania lęku, zamknięcia go w na pozór bezpiecznej przestrzeni słów, by przyjrzeć się wirtualnej (!) przestrzeni, do której ma odsyłać. W końcu – jest budzącą grozę desensytyzacją – desensytyzacją totalną – nie tylko obłaskawiającą lęk, ale również, poprzez rozgrywanie się w odcieleśnionej przestrzeni wirtualnej, wyzuwającą poznanie z wszelkiej zmysłowości, ograniczającą je do wyabstrahowanej teorii, próżni słowa, które w swej rozciągliwości gubi się.

Swoją drogą ciekawe jest, iż zazwyczaj kreacja pewnej ponad-rzeczywistości ma charakter zaklinania. Jest próbą wyjścia poza obszar niesatysfakcjonujący, ma w sobie coś z wołania o mit, wołania o sens. Tragizmu tej sytuacji przydaje zrodzony z jego nadmiaru brak sensu oraz trudność z dostępem do szeroko pojętej podstawy rzeczywistości. W obliczu odcieleśnienia, namnożenia potencjalności, odrealnienia człowiek traci zdolność do przeżywania mitu czy odnajdywania sensu, co pociąga za sobą niezdolność do przeżywania boga. Co zatem się dzieje w momencie niemożności powrotu? Wig - jedna z owych fikcyjnych postaci prozy - pochłonięty zostaje przez swoją mistyczną eksplorację, polegającą na rzutowaniu świadomości w puste, pozbawione struktury sektory matrycy. W końcu przedstawia sobą następujący obraz: „Zauważyłem, że ma wszczepione gniazdo i cały czas wpięty za uchem mikrosoft. Jaki soft, pytam. Jest czysty, on mi na to. Siedział w tym samym miejscu gdzie ty teraz, mały. I mówi: Jest czysty i to głos Boga, a ja żyję wiecznie w Jego białym szumie” . Czy zatem w pustce, której umysł ludzki znieść nie potrafi, powstaje bóg?

Komentarze

Popularne posty