paralitycy uśmiechu

podobno człowiek to jedyne zwierzę, które potrafi się uśmiechać. mamy też poetów uśmiechu. i podróż za jeden uśmiech. i przysługę za tysiąc uśmiechów. uśmiech pokrzepia, dodaje otuchy, daje poczucie solidarności, jest nośnikiem empatii (w konkretnych momentach rzecz jasna) no i obezwładnia jak nic innego

występują na tym świecie zwierzęta, które uśmiechają się bezsensu, a raczej z sensem, ale trochę też i bez niego. ot taki uśmiech bo i miło i przyjemnie a może i łatwiej. taki uśmiech paralizator.

bo jak tu i dyskutować, argumenty przedstawiać, burzyć się i złoscić, gdy to zwierzę tak się uśmiecha. uśmiecha i dźga pod bok. cudowna nieprzystawalność treści i reszty ciała do uśmiechu. taka królewna śnieżka, co to idzie przez ciemny las z tym idiotycznym grymasem na twarzy, bo przecież jest królewną śnieżką. i why so serious dziecko?

pod tym uśmiechem nie ma nic. nic nie skrywa, niczego nie tai. a gdy się zapyta - o, dopiero wtedy robi się maska. zwierzę zmienia się w manekina z naciągniętymi mięśniami okrężnymi ust. i pusto tak, że nie pozostaje nic, jak tylko się usmiechnąć.

Komentarze

Popularne posty