W jednym z wywiadów, bodajże dla WO, Wojciech Eichelberger określa narcyzm tworem i bolączką naszej kultury. Nie mnie polemizować z tym stwierdzeniem. To, co zaś zastanawiające, to właśnie sposób określania owych narcyzów. W ogóle chyba określania.

Wydaje się, że jedną z najbardziej pożądanych obecnie wartości jest podmiotowość. Od dydaktycznych tyrad pt. "podmiotowe traktowanie ucznia", po nadanie sensu własnemu życiu. Jak już nadajemy sens, to i wyznaczmy kierunek własnego rozwoju. Jak już wiemy, w którą stronę się rozwijamy, to pogłębiajmy jeszcze świadomość. Jak pogłębiamy świadomość, to monitorujmy zmiany. Wszystko, by stać się OSOBĄ. I tak dalej.

Cóż w tym złego? Ano nic. Może chodzi tylko o dyskurs, może o hipokryzję. Ciężkie to oskarżenia, ale korcą mnie one już od dłuższego czasu.

Dzieci mają ten ciekawy zwyczaj umiejscawiania ducha w przedmiotach. Od zabawek po cegły i pagórki. Wszystko, by otoczenie ożywić i przy okazji zrozumieć. Tzw. dorośli zaś często czynią na odwrót. W tym samym celu. Zdaję sobie sprawę z faktu, że rzeczywistość trzeba jakoś okiełznać, utworzyć jej zdolny do objęcia rozumem model. Tylko dlaczego ten model wydaje się być symulacją?

Odczłowieczanie tudzież uprzedmiotowienie ma długą historię. I szaleje w najlepsze. Nie chodzi mi tu tylko o brak świadomości, że na przykład obiekt rasistowskiego żartu ma twarz, ale właśnie o to szaleństwo niedostrzegania lub wyciągania ducha stamtąd, gdzie on właśnie jest.

To trochę jak z tą grą w etykietki lub grą w ogóle. Weźmy stare, ponoć dobre 'The Sims', gdzie tworzy się ludzi, nie po to, by byli, ale po to, by coś mieli. A następnie dodaje się do nich gadżety. Podobnie sprawa ma się z większością strategicznych produkcji. Tworzę świat którego nie ma - wkładam w niego ducha. I ten świat żyje tak bardzo, że ten realny żyć już przestaje. Trochę to na przekór opowiadaniu Tokarczuk, w którym mężczyzna w geście kreacjonistycznym buduje cywilizację tylko po to, by w końcu ją zniszczyć. A tu jakby nie niszczy się symulacji, która ma się w najlepsze, tylko co najmniej zapomina o tym, co naprawdę jest. I 'to' umiera.

Komentarze

Popularne posty