Daj mi
Język oferuje wiele sposobów na wyrażenie nie-krzyku. Krzyk może uwięznąć w gardle, wydobywać się z ust, zamierać na nich. Może też być niemy. Może być krzepkim kompanem gniewu lub beznadziejnym towarzyszem żalu.
Jest jednostronny. W krzyczeniu nie chodzi o to, by nas usłyszano, ale o to, by wreszcie coś z siebie wydobyć.Wspomaga ciało, by się nie rozpadło.
Szukamy siebie i sposobów na wyrażenie tego, kim jesteśmy. Każdy ma swój mit założycielski, pracę, bunt i nieszczęścia. Staramy się formułować słowa, które nie będą uwłaczać naszym myślom. Wyćwiczyć gesty i uśmiechy spójne z obrazkiem, na który chcielibyśmy patrzeć. Znaleźć sens w rzeczach tylko użytecznych. Zobaczyć siebie, usłyszeć.
Wszystko to jest modlitwą. Daj mi panie, panowanie. Nad sobą, własnym ciałem. Tą przestrzenią, w której jestem.
Krzyk zaś jest niemyśleniem. Zwierz rodzący się gdzieś w brzuchu. Wulgarny prymityw o nieporadnych łapach. Nie-do-ugłaskania. Nie-do-pomyślenia.
Komentarze
Prześlij komentarz