Rodzina

Karolina Porcari w wywiadzie dla WO mówi, iż z każdym dzieckiem rodzi się matka, z każdą matką rodzi się wyrzut sumienia. Dotychczas myślałam raczej, że z życiem powstają przede wszystkim strach i władza, które trzymają całą rodzinę w szachu, chwytają za gardło i nie pozwalają odetchnąć. 

W ogóle dużo tych paskudztw w relacjach rodzinnych. Strach, wstyd, niezadowolenie, rozczarowanie i spółka. Niejawna. Z nieograniczoną odpowiedzialnością. 

A wyrzut? 

Twór ten nie zadowala się samotnym byciem ani też jednym żywicielem. Jest ekspansywny, zachłanny, nienażarty. Potrafi patrzeć jak zmokły pies, póki go nie wpuścisz. A ty niczym ofiara z syndromem sztokholmskim lojalnie udostępniasz mu siebie. Sponiewierana żona ciesząca się na powrót męża marnotrawnego. Matka bolesna u krzyża. Pichcisz obiadek i łamiesz się tym chlebem powszednim z domownikami. A niech też mają tego dobrodziejstwa! Potem wrzeszczysz, że talerzy do reszty nie wylizali.

Siadamy razem. Tacy obrośnięci oczekiwaniami i wstydem. Zakładnicy braku spojrzenia, niemożności powiedzenia czegoś. Czuję, że zawiodłam. Ty czujesz, że zawiodłaś. Następnie czmychamy do swoich pieczar. Tworzymy malowidła naskalne, rzucamy kamieniami, pokrzykujemy. Tacy żałośni. I tą żałosnością utuleni. Każdą uwagę przekuliśmy w zbroję

...

Najlepiej z matką rozmawia mi się późnym wieczorem. To takie trochę poza czasem, w którym się coś musiało. I patrzymy wtedy na siebie. I jesteśmy w porządku. Obie.

Podobnie mam z matką w sobie. I córką, i żoną, i siostrą. Szkoda, że większość tych rozmów poległa jednak niewypowiedziana. 







Komentarze

Popularne posty