Baba

W baśniach książęta mają się ciężko. Zamienieni w bestię, wilka, kruka, żabę, w przebraniu pastuszka czy żebraka zdani są przeważnie na łaskę kobiety, która odwróci czar. Jej bezmierna miłość i poświęcenie sprawią bowiem, że książę przybierze ludzką postać i to co najmniej czarującą. I zestarzeje się jak wino.

Księżniczka natomiast od początku prezentuje się jak ta lala. Urzeka, onieśmiela, dech w piersiach urodą swą zapiera. A jak wrażenia nie robi, to dlatego, że jeszcze się na bal nie wyszykowała. Albo wróżka jeszcze nie przyszła z akcesoriami. No cóż, piękną, to się trzeba urodzić. I odnoszę wrażenie, że dziewczynki to mają pojawiać się na tym świecie jak towar na półce. Małe primabaleriny z datą zdatności do spożycia.  Przechadzać winny się jak po wybiegu i wyłapywać opinie szanownego żiri.  Spieszyć mają się przy tym, bo starzeją się jak mleko. 

Ostatnio poczułam się jak macocha Śnieżki, której młodość porami wycieka:
- Dlaczego ma pani takie zmarszczki o tu, wokół oczu?
- A bo widzisz, jak mówię, to twarzy nie umiem opanować.
- A dlaczego ma pani takie małe oczy?
- Och, to te zmarszczki mi je tak zmniejszyły.
- A dlaczego ma pani krzywe te zęby, tu na dole?
- Bo zgrzytam nimi ze złości i zgryzoty, płacząc nad tymi zmarszczkami wokół oczu.
- A te żyły na rękach? To nie wygląda ładnie.
- Hmmm, a tego to jeszcze nie zdążyłam zauważyć.

I cóż z tym fantem zrobić? Na miotłę wsiąść i odlecieć. Całkiem kontent z tej sytuacji. Do kanonu mych ulubionych postaci mnie przecież zaliczono.

W baśniach, bajkach, opowieściach od zawsze lubiłam czarne charaktery, zołzy, wiedźmy, czarownice. Baby Jagi z bezwstydnie nastroszonymi włosami i skrzywionym nosem. Rozkosznie oburzające.  Odziane tak okrutnie passé. Przyjdą, bajzel zrobią, kieckę podwiną i odlecą do chatki na kurzej nóżce. Kiedyś zlot sobie zrobią.  Na szkubanie pierza się umówią.

Pamiętam jedno takie wydarzenie. Siadła babka moja wiecznie bosa, chodzący brak kobiecości. Obok niej druga w szykownym fartuchu, z papierosem i słownictwem, od którego czerwieniały mi uszy. I sąsiadka co w Wielką Sobotę na ławce kładła małpkę po gorzkiej żołądkowej na wodę święconą. Żadne tam wzory piękna i urody. Nigdy nie widziałam tak szczerze śmiejących się babek. 








Komentarze

Popularne posty